wtorek, 1 kwietnia 2014

Czarodziejka odc 4

Hello!
No i dziś czwarta część Czarodziejki :)
Miłego czytania.


Nastał ranek. Audrey nie zmrużyła oczu ani razu odkąd przebudziła się z koszmaru. Przez ten cały czas myślała o zaginionym Georgu, i o tej osobie, która jej się śniła, martwiła się czy chodziło o jej chłopaka, jednak najdziwniejsze dla niej było to, że również martwiła się czy to nie był sen o Cornelu. Pod prysznicem wciąż myślała o obu chłopcach. Kiedy zbiegła na śniadanie, zżerały ją nerwy i ciężko było jej jeść. Ledwo przełykała kęsy kanapki.
- Kochanie- zaczęła Sophie wpatrując się w córkę, która po zjedzeniu połowy zawartości swojego talerza, zaczęła cicho łkać.
- Rozumiem, że to dla Ciebie ciężkie.- ciągnęła dalej przysuwając krzesło do stołu i siadając koło córki żeby objąć ją ramieniem i pocieszyć- Ale wszystko będzie dobrze. Cornel i jego rodzice na pewno go znajdą. Mama Georga dzwoniła dziś rano i poinformowała mnie, że policja udzieliła się w poszukiwaniach. Zobaczysz wszystko jakoś się ułoży- Charly stał z założonymi rękami w kącie kuchni, opierając się o szafkę.- Pomogę w poszukiwaniach- rzekł w końcu, nie mogąc znieść cierpienia córki- specjalnie wezmę dzień wolny- oświadczył. Mama popatrzyła na niego z wdzięcznością.
- Naprawdę to zrobisz tato?- spytała Audrey gapiąc się w swoje kolana.
- Oczywiście. Już dzwonię do szefa.- mówiąc to wyją z kieszeni telefon i wybrał numer, po czym przycisną aparat do ucha. Sophie patrzyła jak tata wychodzi z kuchni i wsłuchując się w jego rozmowę zamyśliła się.
- Wiesz- powiedziała po krótkiej chwili- zjedz resztę śniadania, musisz mieć siły.
- Na co?- spytała dziewczyna- na dalsze rozpaczanie?
- Na spacer.- odpowiedziała Sophie- Oderwiemy się od zmartwień. Spędzimy trochę czasu razem i może dzięki temu polepszy Ci się nastrój.
- No nie wiem czy to taki dobry pomysł- zaczęła Audrey
- Dlaczego? Pójdziemy na lody do parku i trochę pogadamy... dawno tego nie robiłyśmy- stwierdziła jej mama. Audrey zamyśliła się. Co jak co, ale rzeczywiście potrzebowała chwili wytchnienia.
- No dobrze, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?- spytała matka uśmiechając się do córki.
- Kupisz mi moje ulubione pięciogałkowe lody.- powiedziała dziewczyna lekko się uśmiechając.
- Umowa stoi- zgodziła się Sophie.

***

Matka i córka szły w stronę parku. Mijały po drodze jabłonie, które nieustannie przypominały dziewczynie o chwilach spędzonych ze swoim chłopakiem pod takim właśnie drzewem. Sophie usiłowała oderwać Audrey od zmartwień i opowiadała jej o swoich śmiesznych wpadkach w biurze.
- Wtedy wylałam na niego kawę. W pierwszej chwili byłam zawstydzona, ale kiedy zobaczyłam jego czerwoną twarz...- tu blond włosa kobieta zachichotała cicho przypominając sobie całą scenę - roześmiałam się na całego. Na szczęście kiedy zdał sobie sprawę jak śmiesznie wyglądał, przyłączył się do mnie i w końcu tak to się skończyło- matka była uśmiechnięta od ucha do ucha, ale gdy tylko zobaczyła wciąż smutną minę swojej córki pogrążonej w myślach, sama też posmutniała. Po chwili jednak postanowiła, że się nie podda- A ty co mi opowiesz?- spytała udając rozradowaną. Dziewczyna zachęcona miną matki- opowiedziała o wycieczce nad ocean- Cornel opowiadał nam różne dowcipy a Georg wydawał się być nawet odrobinę o niego zazdrosny- przyznała.
- Dlaczego?- spytała matka z zaciekawieniem.
- Bo  śmiałam się z tych żartów aż do łez. Georgowi nigdy nie udało się mnie aż tak rozśmieszyć.
- Lubisz Cornela?- spytała Sophie.
- Tak.- stwierdziła Audrey i nagle przypomniała sobie to ciepłe uczucie w duszy, kiedy chłopak się do niej uśmiechną poprzedniego dnia. Znów się zarumieniła i spuściła głowę w dół by matka tego nie zauważyła. Jednak Sophie była prawie wszystkowiedząca i od razu wyczuła zakłopotanie córki.
- Podoba Ci się- stwierdziła puszczając oko do zdumionej tą uwagą córki.
- Wcale nie!- zaprotestowała rumieniąc się jeszcze bardziej.
- Jasne, widzę to po tobie. Przede mną niczego nie ukryjesz- stwierdziła- Wiesz, teraz jak o tym pomyślę to byłaby z was całkiem ładna para.- dodała Sophie wznosząc oczy ku niebu i zamykając je.
Na jej twarzy pojawiło się rozmarzenie, jakby właśnie wyobrażała sobie Cornela w roli chłopaka Audrey.
- Mamo!- Audrey uśmiechała się udając oburzenie- nie sądzę, żeby tak mogło być...- zamyśliła się na chwilę a Sophie spojrzała na córkę kątem oka- po za tym on ma piętnaście lat- powiedziała.
- A co to ma do rzeczy?- spytała matka.
- To, że jest ode mnie młodszy o cały rok.- stwierdziła dziewczyna
- A twój tata jest młodszy ode mnie o dwa miesiące- powiedziała
- Ale dwa miesiące to coś zupełnie innego niż rok.- przyznała Audrey.
- Oj przestań, rok to nie wiele.
    Dochodziły już do lodziarni usytuowanej przy bramie do parku.
- Dobra spotkamy się koło fontanny, ja kupię lody.- powiedziała Sophie i stanęła na końcu kolejki do budki.
- Ok- rzuciła Audrey i przeszła przez bramę kierując się w stronę fontanny. Czarnowłosa przysiadła na kamiennej krawędzi ozdoby parku i wpatrywała się w rzeźbę przedstawiającą dwa anioły, podtrzymujące ziemię. Na kamiennej planecie wyrzeźbiono misę, która latem była napełniona wodą, wyciekającą po za jej brzegi i spadającą do kamiennego zbiornika pod aniołami. Audrey zamyśliła się, kilka łez pociekło jej po policzkach, gdy wspomnienia pobiegły do Georga. Boże, a co jeśli już nigdy go nie zobaczę- pomyślała dziewczyna. W końcu odwróciła wzrok od rzeźby, który pomkną w stronę gęsto zasadzonych drzew. Między pniami ukrywała się jakaś obściskująca się para - Boże nie...- pomyślała Audrey- To nie może być...- nie pewna tego co widzi, czarnowłosa zakradła się pod drzewa i ukryła za jakimś dębem. Nie myliła się. O jedno z drzew opierał się Georg trzymając w ramionach ładną szatynkę o długich do pasa lokach. Całowali się. I to tak namiętnie jak On nigdy Audrey nie całował. Dziewczyna poczuła jakby przez jej ciało przeszło gigantyczne trzęsienie ziemi rujnując wszystko co było z Georgem związane. Szczęśliwe wspomnienia nad jeziorem, pod jabłonią, wycieczki na plażę, do sadów na pola i do miasta. Wszystko to zastąpiła niewyobrażalna wściekłość do tego chłopaka który zdradzał ją z inną. Jakąś super modelką o szczupłych, długich nogach i miękkich lokach, w które co rusz wplatał palce. W końcu czara się przelała, nie zważając na ludzi w parku i na to co teraz robiła ta przesłodzona parka, Audrey podeszła odważnie do obojga i spojrzała groźnie na Georga. Ten jakby wyczuł jej spojrzenie i obrócił twarz ze zdumienia puszczając piękność. Czarnowłosa wymierzyła swojemu chłopakowi potężny policzek, wściekłość która w niej wzbierała z każdą sekundą zostawiła czerwony ślad na twarzy zdrajcy.
- JAK MOGŁEŚ!!!- wrzasnęła tak głośno, że ludzie siedzący niedaleko na ławkach odwrócili głowy w ich stronę.
- BYLIŚMY TACY SZCZĘŚLIWI ZE SOBĄ!!!- ciągnęła. Jej twarz była pełna niewymownego bólu- MYŚLAŁAM, ŻE MNIE KOCHASZ!!! ŻE KOCHASZ TYLKO MNIE!!! A TY OBŚCISKUJESZ SIĘ W UKRYCIU Z JAKĄŚ SUPER MODNISIĄ!!! JAK MOGŁEŚ!!!- krzyczała dalej przez łzy- TWÓJ BRAT CIĘ SZUKA Z RODZINĄ PO CAŁEJ OKOLICY, TWOJA MAMA POPROSIŁA O POMOC POLICJĘ!!! NAWET MÓJ TATA SIĘ ZAANGAŻOWAŁ!!! A ty... zaszywasz się gdzieś z jakąś głupią dziewczyną  i obściskujesz- kończyła tracąc głos- bałam się, że coś ci się stało- Audrey była już ledwo dosłyszalna- martwiłam się całymi godzinami- dokończyła po czym nie mogąc już wytrzymać wybiegła z parku ignorując matkę która właśnie kupiła lody.

***

    Audrey podniosła zapłakaną twarz z poduszki. Po powrocie do domu Sophie pukała z dziesięć minut do zamkniętego pokoju córki ta jednak się nie odezwała, ani nawet nie wpuściła zaniepokojonej jej zachowaniem matki, która teraz siedziała przy stole w kuchni i przyglądała się topniejącym lodom włożonym do szklanej miseczki.
 Dziewczyna nie mogąc dłużej wytrzymać wzięła komórkę z szafki nocnej i wybrała numer. Już po pierwszym sygnale w słuchawce rozległ się zaniepokojony głos Cornela - Halo?- do uszu chłopaka doszło tylko ciche łkanie. Audrey nie zdawała sobie sprawy z tego, że wybrała numer do Cornela, dlatego kiedy tylko usłyszała jego ciepły, zatroskany głos zaskoczona znów zaczęła płakać.
- Audrey?! Co się stało?- chłopak wydawał się coraz bardziej zaniepokojony nagłym telefonem. Audrey nigdy do niego nie dzwoniła, kiedy było jej źle, od tego miała Georga. No właśnie, Georga, który wciąż nie został odnaleziony.
- Już jadę, spokojnie, zaraz będę.- rzucił tylko naprawdę zaniepokojony tą sytuacją i rozłączył się. Audrey opuściła telefon.
Martwi się- pomyślała - naprawdę się martwi. Nagle dziewczyna zdała sobie sprawę, że to właśnie Cornel jest jej potrzebny w tej chwili i że nic ją nie obchodzi jego wiek i tak był dojrzalszy niż można by pomyśleć. Dojrzalszy nawet od Georga, który przecież miał już siedemnaście lat.
    Nie minęło dziesięć minut, gdy do drzwi jej pokoju ktoś zapukał.
Audrey szybko wstała i otworzyła drzwi. Gdy tylko zobaczyła chłopaka z tak niewysłowioną troską w oczach, od razu rzuciła mu się na szyję i wypłakała w ramię.
- Spokojnie- mówił szeptem Cornel- spokojnie Audrey- usłyszawszy jak wypowiada jej imię znowu poczuła ciepło w duszy. Spojrzała na niego oczami pełnymi łez.
- Widziałam go.- zaczęła drżącym szeptem.
- Kogo?- spytał Cornel z troską.
- Georga, obściskiwał się z jakąś dziewczyną w parku...- dokończyła po czym znów popłynęły jej łzy.
- Mówisz poważnie?!- Cornel wydawał się wzburzony- Co za palant-stwierdził - a ja myślałem, że cię kocha. Jak on mógł zrobić coś takiego!- był wstrząśnięty tym co usłyszał, a Audrey coraz bardziej zrozpaczona. Patrzyli tak na siebie dłuższą chwilę.
Jej szkliste niebieskie oczy były pełne smutku i bólu. Twarz Cornela   wyrażała ogromne współczucie dla tej dziewczyny, dziewczyny, którą tak lubił. Audrey chwyciła kurczowo kołnierz skórzanej kurtki Cornela. Jeszcze raz spojrzeli sobie w oczy po czym pocałowali się. W pierwszej chwili Audrey poczuła wstyd, bo przecież miała chłopaka, właśnie MIAŁA. Nagle przestało ją obchodzić co by sobie pomyślał Georg, zdradził ją z jakąś głupią modnisią. A Cornel był taki troskliwy i opiekuńczy, pocieszał ją i wspomógł kiedy się martwiła o tego dupka. Nie rozumiała jak mogła być aż taka naiwna. Całowali się naprawdę długo,ale pocałunek był delikatny , chłopak obejmował Audrey w pasie a ona wciąż trzymała kołnierz jego kurtki, przyciągając go coraz bliżej siebie. Audrey czuła się szczęśliwa, szczęśliwsza niż kiedykolwiek wcześniej. Jej rozpacz ulotniła się w tej jednej magicznej chwili, która jak mogłoby się zdawać trwała całymi godzinami.


Na dzisiaj koniec :)
Jutro pewnie dodam kolejną część.

Do następnego posta!

1 komentarz:

  1. Yay, wiedziałam, że to będzie jakiś dupek, z tego Georga xD
    A może planujesz jeszcze jakieś niespodzianki? :P

    OdpowiedzUsuń