poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Czarodziejka odc 10

Hello!
Dzisiaj dodam odc (już) 10 Czarodziejki :)
Mam nadzieję, że będzie się podobać.

 Dzisiaj słońce świeciło bardzo jasno, a po wczorajszym deszczu na niebie nie została ani jedna chmurka. Audrey pakowała do małego plecaka ręcznik, jedzenie i wodę. Cornel zaprosił ją na wypad do portu należącego do Apple port. Wybierał się tam z dwoma kolegami, jednym z nich był Fred a drugiego ponoć nie znała. Audrey podejrzewała, że ten drugi gościu musi ją znać, tak jak prawie wszyscy znajomi Cornela. Postanowiła jednak się tym nie przejmować. Kiedy się spakowała, wyjrzała przez okno i zobaczyła, stojący na poboczu czerwony jeep Freda. "A więc już są"- pomyślała. O samochód opierał się Cornel, spoglądając na ganek.
Dziewczyna uśmiechnęła się na jego widok. Czarnowłosa wyszła z pokoju, pożegnała się z mamą i wybiegła z domu.
- Cześć!- powitała Cornela.
- Cześć- chłopak rozpromienił się.- Zanim pojedziemy chciałbym ci przedstawić kuzyna Freda.- powiedział i wskazał na okno od strony pasażera, przez które wyglądał szatyn o oczach w kolorze głębi jeziora Turqoise pearl. Audrey zamurowało.
- Eliot?!- zdziwiła się dziewczyna. Chłopak wyszczerzył zęby na powitanie.
- Siemasz Audrey, co słychać?- spytał jak gdyby nigdy nic.
- Eeee...- Cornel wydawał się być zbity z tropu- To wy się znacie?- spytał zdziwiony.
- No... twoja dziewczyna pierwsza powitała mnie w nowym domu.- wyjaśnił.
- Aha.- Cornel miał dziwną minę, wciąż nie mógł połapać się w tej sytuacji. Audrey nie mogła wydusić z siebie słowa. Teraz wszystko było już jasne. Wyjaśniło się skąd Cornel zna Eliota. Był kuzynem Freda, a Fred to przecież najlepszy kumpel Cornela. Eliot wciąż szczerząc zęby nasuną na oczy okulary przeciwsłoneczne.
- Jedźmy już, nie mogę się doczekać zaplanowanej zabawy.
Cornel otworzył dziewczynie tylne drzwi od samochodu. Dziewczyna usiadła i zapięła pas. Za chwilę koło niej usiadł Cornel.
- To co, jedziemy.- oznajmił Fred. Samochód ruszył ulicą.
- Skąd znasz Cornela?- spytała Audrey Eliota.
- Przyjechałem tu raz na wakacje, ale tylko na kilka dni, może dlatego nigdy mnie nie poznałaś.- wyjaśnił chłopak wciąż szczerząc zęby w tym swoim głupkowatym uśmieszku.
- Może- przyznała Audrey. Samochód Freda pędził ulicą. Wiatr wpadający przez otwarte na całą szerokość okno od strony Eliota rozwiewał wszystkim włosy. Szatyn wydawał się być bardzo wyluzowany. Opierał głowę o oparcie fotela i napawał się chłodzącym powietrzem. Audrey nie bardzo lubiła, kiedy ktoś przebywający w jej towarzystwie miał założone okulary przeciwsłoneczne. Nie mogła wtedy określić na co patrzy się towarzysz. Teraz jednak czuła, że Eliot miał oczy zamknięte, więc postanowiła również nieco wyluzować. Fred zmierzwił czuprynę swojemu kuzynowi.
- Fajne masz włosy- powiedział. Widocznie chciał nieco rozśmieszyć towarzystwo pogrążone w milczeniu.
- No weź! Układałem je z godzinę- zaprotestował Eliot.
- I tak wiatr ci je rozwiał, więc czym się przejmujesz?-   powiedziała rozbawiona Audrey. Eliot mrukną coś pod nosem i zamkną okno, po czym zaczął układać z powrotem rozczochrane kosmyki.
- Pokaż- powiedziała Audrey. Dotknęła włosów Eliota. Ciemne brąz kosmyki były jedwabiste w dotyku i w dodatku bardzo miło pachniały. Dziewczyna zręcznie ułożyła niesforną czuprynę chłopaka. Cornel przyglądał się temu uważnie.
- Dzięki- powiedział Eliot, kiedy czarnowłosa skończyła, znów szczerząc zęby w jej kierunku. Audrey uśmiechnęła się do szatyna. Czuła, że go polubi.
- Ekhym- dziewczyna usłyszała odchrząknięcie Freda- Wiecie, wyczuwam zazdrość w powietrzu, więc może zajmijcie się oboje czymś innym.- zakomunikował szatyn. Eliot i Audrey spojrzeli na raz w stronę Cornela. Chłopak zawstydził się.
- Może trochę zwolnisz Fred?- złotowłosy zmienił szybko temat- Mam wrażenie, że przekroczyłeś prędkość.- poinformował kąśliwie swojego kumpla, który tak po prostu go wydał.
- Po co?- Fred nie zamierzał dać się złapać- Przecież chcemy jak najszybciej być w porcie, a tutaj prawie w ogóle nie jeździ policja, więc żaden mandat nam nie grozi- skończył szatyn.
- Nam?- tym razem to Eliot wyraził swoje zdziwienie- Chciałeś powiedzieć tobie nie grozi.- zauważył- Ja nie zamierzam płacić za twoje mandaty.- dokończył.
- Serio?- powiedział Fred.
- Chłopaki uspokójcie się- zaczęła Audrey- kłótnie nie są nam potrzebne- skończyła.
- Ależ my się tylko przekomarzamy- oświadczył Eliot dumnym tonem- Prawda kuzynie?- dodał kąśliwie. Audrey wzniosła oczy ku niebu "Ci chłopcy"- pomyślała.
- Prawda, prawda...- Fred najwyraźniej chciał mieć już z głowy tą całą rozmowę. Samochód znów przyśpieszył. Wkrótce cała czwórka była już na miejscu. Fred zaparkował i wszyscy wysiedli z czerwonego jeepa. Audrey spojrzała w stronę portu. Na wodzie dryfowały statki przycumowane do pomostów, które raz po raz zalewały fale oceanu Atlantyckiego.
- To gdzie te skutery?- spytał Eliot obu chłopaków.
- Niedaleko- powiedział Fred i ruszył wzdłuż plaży. Cała czwórka zaplanowała sobie przejażdżkę skuterami wodnymi a potem rejs łodzią. Oczywiście Audrey była bardzo podekscytowana, bo jak dotąd nie robiła żadnej z tych dwóch rzeczy. Kiedy w końcu doszli do miejsca, gdzie zacumowano kilka niebiesko- czerwonych skuterów, Fred poszedł do właściciela zapłacić za wypożyczenie dwóch pojazdów. Audrey w tym czasie przyglądała się dalekiemu horyzontowi.
- Piękny widok- zauważył Eliot widząc, że czarnowłosa wpatruje się w ocean- Właściwie, to dzięki za te ostatnie odwiedziny- rzucił do dziewczyny- przemyślałem sprawę i doszłem do wniosku, że tu może być naprawdę fajnie. Trzeba tylko umieć dobrze rozplanować czas.- powiedział szczerząc zęby do Audrey, dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Cieszyła się, że udało jej się jakoś mu pomóc. Nagle Cornel zarzucił obojgu ręce na ramiona. Uśmiechną się szeroko, spoglądając to na jedno to na drugie.
- Spodoba wam się na skuterach- powiedział, po czym zwrócił się do czarnowłosej- Audrey, potowarzyszysz mi na skuterze, nie?
- Jasne- zgodziła się.
- Ale ja też chcę, żebyś odbyła ze mną przejażdżkę- wścibił się Eliot- ok?- spytał.
- Ok.- rzuciła tylko znów wznosząc oczy ku niebu.
- Znowu?!- oburzył się Fred, który najwyraźniej już zapłacił- Ludzie proszę was. W Apple port jest tyle fajnych dziewczyn, a wy widzicie tylko Audrey.- dodał wzburzony, jednak czarnowłosa wiedziała, że cała ta sytuacja bardzo go bawi.
- Sugerujesz, że rywalizujemy o nią?-spytał Eliot.
- Na to wygląda- stwierdził Fred- Właściciel skuterów dziwnie na was patrzył, kiedy wydawał mi resztę. Na pewno doszedł do takiego samego wniosku.- teraz kuzyn Eliota uśmiechał się szeroko.
- Wcale ze sobą nie rywalizujemy- zaprzeczył Cornel.
- Doprawdy?- Fred spojrzał z uniesioną brwią na swojego kumpla.
Obaj chłopcy zawstydzili się nieco. Audrey spojrzała z wdzięcznością na Freda, miała serdecznie dosyć ich zachowania. Szatyn mrugną do niej porozumiewawczo. Cała czwórka doszła do wynajętych dwóch skuterów, które teraz czekały na piasku odcumowane od innych pojazdów. Wszyscy przebrali się w stroje kąpielowe i nałożyli kamizelki ochronne. Rzeczy zostawili u wynajemcy. Audrey jak obiecała, najpierw usiadła na skuterze z Cornelem. Eliot siadł za Fredem i dwa pojazdy ruszyły , rozbryzgując wokół siebie wodę. Audrey była strasznie przejęta. Nawet bała się, że w każdej chwili może wpaść do wody, bowiem złotowłosy robił różne nagłe skręty i wykręty. Dziewczyna kurczowo trzymała się chłopaka. Jednak w pewnej chwili, gdy Cornel gwałtownie skręcił, Audrey z krzykiem wpadła do wody. Zanurzyła się na kilka sekund, ale kamizelka wypchała ją na powierzchnię. Dziewczyna zaśmiała się, gdy zobaczyła wystraszoną minę Cornela. Później odbyła podobny rejs razem z Eliotem.
W końcu wszyscy wysuszyli się, ubrali i oddali skutery, a następnie ruszyli w stronę jednego z promów.
- Tam jest restauracja, więc przy okazji coś zjemy.- powiedział Fred. Kilkanaście minut po tym, cała czwórka siedziała już na pokładzie, przy jednym ze stołów i zajadała się jakimś rybim specjałem. Kiedy zjedli, podziwiali widoki ze statku. Audrey nawet stwierdziła, że nie ma choroby morskiej, a w sumie to tego najbardziej się dzisiaj obawiała.
 Wkrótce jednak rejs się skończył i wszyscy musieli wracać do domu. Fred oczywiście był potwornie zmęczony po zmaganiach z Eliotem i Cornelem, więc znów przekroczył prędkość, żeby znaleźć się jak najszybciej w swoim domu i wskoczyć do wygodnego wyrka.
- Cześć Audrey!- pożegnał się Cornel, machając z okna w samochodzie.
- No cześć!- dołączył się Eliot, wychylając się z okna od strony kierowcy i przygważdżając przy tym Freda. Audrey zaśmiała się.
- Cześć!- rzuciła tylko w odpowiedzi i weszła do domu, mażąc o odrobinie snu.


Tyle :)
Jutro dodam jedenastą część, w której akcja się trochę w końcu rozkręci.

Do następnej notki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz