sobota, 26 kwietnia 2014

Czarodziejka odc 13

  Po wielu trudach przy wypytywaniu o drogę przypadkowych przechodniów, Audrey dotarła do akademii. Był to duży pałac, przy którym kręciło się mnóstwo młodych czarodziejek i czarodziejów. Dziewczyna ruszyła dziedzińcem do wejścia. Kiedy przekroczyła duże, zdobne drzwi, znalazła się w holu, gdzie było jeszcze więcej przyszłych uczniów akademii. Czarnowłosa postanowiła stanąć gdzieś na uboczu. Wkrótce  w holu pojawiła się jakaś wysoka kobieta i kazała wszystkim ustawić się w kolejce. Audrey musiała czekać niemiłosiernie długo, aż nadejdzie jej kolej. Kiedy w końcu przyszedł jej czas, uśmiechnęła się szeroko do kobiety. Ta tylko uniosła w górę brew. Jej twarz przybrała wyraz zdumienia. 
- Jak się nazywasz?- spytała swoim władczym tonem.
- Audrey Honeytree.- odpowiedziała czarnowłosa ze zrzedła miną.
- Cóż panno Honeytree...-ciągnęła kobieta- Jaki kierunek wybrałaś? Albo raczej na jaką czarodziejkę według ciebie mogłabyś się uczyć?- zapytała swoim dziwnym tonem, wyrażającym wyższość nad innymi.
- Właściwie...-zaczęła onieśmielona Audrey- właściwie... to jeszcze nad tym nie myślałam...- wyznała dziewczyna. "Jak mogłam zapomnieć o tak ważnej rzeczy?"- pomyślała- "Przecież kierunek to podstawa!"
- Ha!- zaśmiała się kobieta- I ty chcesz się tu zapisać!- powiedziała- Nie przyjmujemy takich patałachów.- oznajmiła ze złośliwością. "Patałachów?!" pomyślała Audrey. Nagle czarnowłosa przypomniała sobie słowa swojej matki- "Możesz zostać czarodziejką stróżującą jak ja i bronić ziemi przed wrogami..."
- Może czarodziejka stróżująca?- powiedziała Audrey bez przekonania. Pomyślała, że powinna pójść w ślady matki, ale coś jej jednak mówiło, że nie tędy droga. Tak samo myślała ta kobieta.
- Stróżująca?! Ha!- zaśmiała się znów- Nie wydaje mi się żebyś miała do tego wystarczający potencjał. Twoja moc raczej wielka nie jest sądząc po twojej niewiedzy na temat akademii. Jedyne na co się możesz nadawać, to zaszywanie się w krzakach, jak te śledcze szmaty!- powiedziała. "To było bardzo obraźliwe"-stwierdziła Audrey. Zaraz usłyszała za sobą ciche chichoty innych czarodziejek. " W sumie to czemu nie?"- pomyślała czarnowłosa. Wnet przyjęła dumną, wyprostowaną postawę. Wstyd na jej twarzy zastąpiła głęboka stanowczość.
-  Hmmm...- zaczęła - właściwie to wydaje mi się, iż ten kierunek nazywa się trochę inaczej- odrzekła rzeczowym tonem- Niech będzie, zostanę czarodziejką śledczą.- skwitowała zadowolona z siebie- Myślę, że skoro pani tak nazwała tych ludzi, musi pani czuć do nich zawiść. Zapewne sama pani chciała zostać taką szmatą, ale widać brak było pani odpowiednich kwalifikacji? Nie mylę się?- tym razem Audrey poczuła, że się lekko zagalopowała. Szósty zmysł podpowiadał jej, że należy szybko złożyć podpis na dokumencie potwierdzającym zgłoszenie i się wynosić.

***

  Następnego ranka, Audrey dostała list z pieczęcią akademii. Zastanawiała się czego on może dotyczyć. "Może odrzucili moje zgłoszenie?"- pomyślała. Przełamała pieczęć. Dziwnie się wtedy czuła. Jakby grała w jakimś filmie, gdzie fabuła dzieje się w jakiś średniowiecznych czasach. Wyjęła z koperty elegancko złożony list i przeczytała " Panno Honeytree, w imieniu akademii, pragnę powiadomić, iż pańskie zgłoszenie zostało przyjęte. Jednak zanim uczeń wstąpi w szeregi naszej szkoły, musi przejść sprawdzian praktyczny. W związku z tym, proszę się spodziewać go w każdej chwili. Przez następne kilka dni, będzie pani nieustannie obserwowana. Z poważaniem, mistrzyni Rose."
Audrey nic nie rozumiała. Przeczytała pismo jeszcze kilka razy. Z treści listu wyraźnie wynikało, że w dosłownie każdej chwili czeka ją sprawdzian praktyczny, który ma zadecydować, czy zostanie przyjęta do akademii, w charakterze przyszłej czarodziejki śledczej. "Przez następne kilka dni, będzie pani nieustannie obserwowana..."- przeczytała jeszcze raz Audrey, po czym rozejrzała się dookoła zamkowej komnaty, w której sypiała. "Trzeba się mieć na baczności"- pomyślała.

***

 Dwa dni później, czarodziejkę już zżerały nerwy. Była wyczulona dosłownie na każdy podejrzany ruch, ze strony jakiejkolwiek osoby, nawet swoich przyjaciół kręcących się wciąż po zamku. Audrey myślała o tym prawie nieustannie. Czasami robiła sobie przerwy, by pomyśleć o Cornelu, którego nie widziała ani razu, odkąd dowiedział się, że jest księciem Sentii. Gdzieś w głębi duszy, wiedziała, że nie będzie mogła z nim przebywać tyle czasu jak kiedyś. Chłopak zapewne miał teraz mnóstwo na głowie. Jutro miała się odbyć oficjalna koronacja Cornela na księcia Sentii. Zostanie wyprawiony wielki bal na jego cześć,  na  który zostanie zaproszona sama elita królestwa Sentii. Czarnowłosa nie spodziewała się być jedną z tych szczęśliwych osób, która będzie mogła uczestniczyć w tym wydarzeniu. Pomyślała jednak, że mogłaby się gdzieś przyczaić i obejrzeć uroczystość z ukrycia, jednak nie przychodziło jej na myśl, żadne miejsce w sali audiencyjnej, gdzie mogła by się schować, a to właśnie tam miała się odbyć koronacja. Audrey powlokła się wykończona myśleniem do swojej komnaty. Kiedy zamknęła za sobą drzwi, padła na łóżko i zasnęła.

***

  Cornel wyglądał przez zamkowe okno. Widok był bardzo piękny. Za szybą rozciągały się ogromne lasy krysztalitów. Promienie słoneczne padające na drzewa odbijały się od liści tworząc rozmigotany pejzaż, albo przedzierały się przez gałęzie złocąc ziemię. "Oto twój nowy dom Cornelu" powiedział sobie w duchu chłopak. Złotowłosy już od kilku dni szykował się do koronacji. Prawie cały czas kręciła się koło niego służba i jego rodzice. Krawcy przygotowywali mu niesamowite szaty, a nauczyciele uczyli, jak ma się zachować podczas bankietu. Cornel wcale nie marzył o takim życiu. Tęsknił za fotografią i swoją gitarą. Tęsknił za Audrey. "Ciekawe co ona teraz robi"- pomyślał.

***

  Henriet założyła fantazyjną zieloną, satynową suknię, uczesała włosy w wytworny kok i pognała do sali audiencyjnej. Jako córka z rodu Valor-fairy, dostała zaproszenie na uroczystość koronacyjną. Chciała zobaczyć się z Cornelem i pogadać z nim o Audrey. Współczuła im obojgu. Wiedziała ile nawzajem dla siebie znaczą. Wiedziała też, że księciu Sentii nie wypada spotykać się z kimś z poza szlachty. Audrey nie była szlachetnie urodzona, więc jej szanse na dalsze utrzymywanie kontaktu z Cornelem, były nikłe. Miedzianowłosa zbiegała po schodach na parter, kiedy nagle wpadła na jakąś dziewczynę. "O wilku mowa"- pomyślała spoglądając na Audrey.
- Witaj Audrey- przywitała się- Nie dostałaś zaproszenia, prawda?- spytała spoglądając w jej jadeitowe oczy. Stwierdziła, że ostatnio są jeszcze bardziej świetlisto- niebieskie niż wcześniej. Mina dziewczyny zrzedła. Henriet nie musiała pytać, żeby wiedzieć jak brzmi odpowiedz.
- Przekazać coś od ciebie Cornelowi?- spytała jeszcze.
- Nie, nie trzeba. Książę Sentii ma za dużo na głowie, żeby zawracać ją jeszcze moją osobą.- powiedziała ze smutkiem.
- Oj przestań!- oburzyła się Henriet- Może i ma dużo na głowie, ale dla ciebie zawsze znajdzie czas.
Audrey tylko uśmiechnęła się kącikiem ust.
- Nie sądzę.- odparła, po czym ruszyła schodami w górę.

***

Uroczystość zaczęła się. Król wstał z tronu i spojrzał na swój lud.
- Moi przyjaciele- odezwał się król Corian- Zebraliśmy się tu, ponieważ właśnie dziś mój syn Cornel, oficjalnie zostanie koronowany na księcia Sentii. Zanim jednak to nastąpi, pragnę podziękować wam wszystkim za to, że razem ze mną cieszycie się powrotem Cornela do naszego królestwa.
 Henriet nie słuchała dalszej przemowy króla. Rozglądała się po sali, szukając jakiś znajomych twarzy. Dostrzegła swoją ciotkę Nidie. Jak zwykle miała dumną postawę i taki sam wyraz twarzy. Nidia dostrzegła jej spojrzenie, skarciła siostrzenicę wzrokiem. Henriet natychmiast się odwróciła i dostrzegła , że przed królem klęczał już Cornel. Klęczał ze zdobnym diademem na głowie. Książę wstał i odwrócił się do poddanych. Na jego twarzy zagościł uśmiech, jednak jego oczy wyrażały udrękę.

Do następnej notki :)

1 komentarz:

  1. Och, naprawdę świetnie piszesz!
    Akcja rozkręciła się już na dobre i bardzo się z tego powodu cieszę! Dodawaj kolejne odcinki jak najszybciej:)
    Bardzo podobał mi się moment kiedy Audrey weszła do akademii i że tak odważnie odpowiedziała tej wrednej kobiecie. No i jest mi żal jej i Cornela - naprawdę stanowią urocza parę.
    Czekam na dalsze części!

    OdpowiedzUsuń