czwartek, 29 stycznia 2015

Czarodziejka odc 24

  Cornel sam odstawił swojego konia do królewskiej stajni mimo że zwykle powinien zajmować się tym stajenny. Cornel był bardzo przygnębiony, ostatnio nie mógł spać w nocy. Ciągle śniły mu się koszmary, w których Audrey odchodzi w siną dal na swoim gepardzie, a on próbuje ją dogonić. Zawsze jednak ten sen kończy się tym, że Audrey jest coraz dalej i dalej, aż w końcu znika za horyzontem na zawsze. A on zostaje sam...
Cornel miał już dość tej rozłąki, ale jedyne co mógł zrobić, by temu zaradzić to rozmowa z ojcem, a na to nie miał wystarczająco dużo odwagi. Gdy Cornel opuścił stajnię na jego drodze stanął Fred:
-Możesz mnie przepuścić?- zapytał szorstko Cornel.
-Nie- odparł stanowczo Fred i pociągną Cornela za ramię. Złotowłosy próbował się wyrwać, ale Fred był silniejszy. Zaciągnął go na tyły stajni:
-Pogadałeś z Audrey?- spytał natychmiast.
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo nie chciałem- wyjaśnił książę, przypominając sobie scenę, którą niedawno widział. „Audrey wyglądała na szczęśliwą w towarzystwie tego obwiesia” pomyślał.
-Daj spokój, obaj dobrze wiemy, że to nieprawda- Fred dalej go męczył.
-Zostaw mnie Fred, chcę zostać sam.- rzekł chłopak i zaczął lekko uciskać powieki. Oczy szczypały go ze zmęczenia. Fred przyglądał się mu uważnie. Twarz Cornela wszystko zdradzała, nie tylko jego samopoczucie psychiczne, ale także i fizyczne. Książę miał sińce pod oczami, był też blady. A na dodatek wyglądał na wypompowanego z sił:
-Człowieku, kiedy ty spałeś?- zaczął Fred- Jadłeś coś w ogóle? Wyglądasz jak zombie.
Cornel skrzywił się. Nie miał ochoty odpowiadać na którekolwiek z zadawanych mu pytań. Marzył o tym, by zaszyć się w jakimś zacisznym miejscu i spędzić trochę czasu na samotnych rozmyślaniach. Odepchnął więc Freda na bok i odszedł w stronę zamku.

***

Król Corian siedział na tronie w sali audiencyjnej. Przed nim stał jego syn Cornel:
-Wezwałem cię, ponieważ musimy porozmawiać.- zaczął, bacznie przyglądając się chłopakowi- Zależy mi na twoim szczęściu. Widzę, że coś się z tobą dzieje i nie jest to nic dobrego.- powiedział- Chciałbym wiedzieć o co chodzi.
Cornel milczał. Nie był gotów na tę rozmowę. Chciał zachować to co czuje dla siebie, przeboleć to, samemu sobie z tym poradzić i zacząć od początku.
-To jak?- zapytał Corian. Ojciec naprawdę się martwił i chciał pomóc swojemu synowi, ale Cornel postanowił się wywinąć:
-To nic takiego ojcze, mam bezsenność- stwierdził. Można powiedzieć, że w pewnym sensie było to prawdą. Przez swoje koszmary i pojawiające się co wieczór myśli o Audrey, rzeczywiście nie mógł spać. Corian wiedział, że stan syna leży w czymś więcej niż w zwyczajnej bezsenności:
-Bezsenność to poważna sprawa, zazwyczaj jej przyczyny tkwią w psychice człowieka. Możesz mi powiedzieć czym się tak martwisz?
Cornela zżerały nerwy. Z jednej strony nie chciał wyjawiać ojcu o co chodzi, ale w końcu to jego ojciec, który chce mu pomóc. Po za tym zapewne i tak to co czuje będzie musiało w końcu wyjść na jaw. Postanowił więc się przełamać:
-Chodzi o...- zamilkł.
-O?
-O Audrey- wydusił w końcu.
Corian westchnął, zwiesił głowę i ukrył twarz w dłoniach „Córka Sophie” pomyślał władca.
-Tato?- szepnął Cornel niepewnie.
-Synu- zaczął król- musisz coś wiedzieć, ale zanim ci powiem o co chodzi przysięgnij, że nikomu o tym nie powiesz- rzekł- Audrey także- dodał.
-Przyrzekam- bez wahania zgodził się Cronel „Cokolwiek mój ojciec mi powie, zniosę to i dotrzymam obietnicy”.
-Więc...- zaczął Corian- ty i Audrey nie możecie być razem...
Cornela zatkało.
-Nasza rodzina ma mroczną przeszłość.- ciągnął władca- Ciężko mi o niej mówić. I nie wiem jak to przyjmiesz.- Corian spojrzał prosto w oczy syna- Ale czegoś takiego nie można ukrywać przed własnym dzieckiem.
-Mów tato, jestem gotów na prawdę.

***
Następny dzień był bardzo pogodny. Brilliant stał na skraju Lasu Krystalitów. Naciągnął właśnie cięciwę swojego łuku i strzelił do najbliższego drzewa. Od dawna zacięcie trenował swoją celność. Była naprawdę dobra. Strzelił jeszcze kilkanaście razy. W końcu westchnął, naciągnął znów cięciwę i rzucił w powietrze:
-Wyłaź księciuniu! Przede mną się nie ukryjesz!
Usłyszał szelest „Tak jak myślałem” stwierdził, po czym puścił strzałę. W tym samym czasie zza drzewa wychynęła złota głowa. Strzała świsnęła nad złotą czupryną i trafiła w gałąź nad głową przybysza, który z zaskoczenia stracił równowagę i upadł na ziemię. Brilliant podszedł do chłopaka, pamiętając, by w obliczu spotkania z wrogiem nigdy nie puszczać broni. Stanął nad złotowłosym i wyciągnął do niego rękę. Cornel przyjrzał się Brilliantowi wzrokiem pełnym nieufności.
-No dalej!- odezwał się Brilliant- Zamierzasz leżeć tu cały dzień?
W końcu książę pozwolił sobie pomóc. Chwilę potem znów stał na nogach:
-Pamiętasz mnie prawda?- zapytał od razu Cornel, chciał szybko przejść do rzeczy, załatwić sprawę i wrócić do zamku.
-Oczywiście- przytaknął Brilliant- Jesteś Cornel, Książę Sentii, który skrzywdził Audrey.
-Tak ci powiedziała?
-Nie, sam to wywnioskowałem z obserwacji.
Cornel czuł coraz większą niechęć do Brillianta.
-Nie mówmy o tym- rzekł- Chciałem cie prosić o przysługę.
-Mnie? A dlaczego uważasz, że ci pomogę?
-Bo wiem, że Audrey jest dla ciebie kimś wyjątkowym- wyjaśnił Cornel. Brilliant uniósł pytająco brew.
-Wiem z obserwacji, jak ty- wytłumaczył.
-W takim razie niech będzie. O co chodzi?
-Ja i Audrey nie powinniśmy się widywać. Chciałbym abyś się nią zaopiekował...

***

Audrey siedziała naprzeciwko Celthali. Strażniczka Czasu zabrała ją na łąkę niedaleko Akademii Czarodziejek. To była pierwsza lekcja Audrey.
-Musisz zrozumieć, że czas jest wszędzie- tłumaczyła czarodziejka- Musisz poczuć go wokół siebie- Celthalia wzięła głęboki oddech i wypuściła powoli powietrze- Poczuj harmonię, która płynie wokół nas. Czas synchronizuje się w każdej cząsteczce tego świata. Jeśli się skoncentrujesz i zanurzysz umysł w głębi czasu, możesz coś nawet ujrzeć. Wizje przeszłości, albo nawet i przyszłości...
Audrey skoncentrowała się na naturze. Starała się wyczuć energie czasu w każdym drzewie, kwiecie i ździebełku trawy, w każdej grudce ziemi... Odniosła dziwne wrażenie... Jakby odlatywała gdzieś w dal. Poczuła się otoczona przez naturę, niby połączona z każdą cząstką świata. Niespodziewanie przed jej oczami ukazał się obraz. Bitwa, mnóstwo ofiar, pełno potworów. I ona stała w środku tej bitwy, bezczynnie stała, czuła ogromne załamanie. Przed sobą ujrzała jakąś postać. Mężczyznę o czerwonych jak rozżarzone węgle oczach i hebanowych włosach. Nagle mężczyzna ten uniósł rękę i Audrey ujrzała mknącą w jej stronę ognistą strzałę. Umrze? Nie, ktoś ją zasłonił. Ten ktoś wyglądał jak złote słońce... Audrey zemdlała.

***
Brilliant szedł korytarzem akademii w stronę sali szpitalnej. Gdy Audrey zemdlała, została tam przeniesiona. Ponoć nadal nie mogła wyrwać się z transu, w który zapadła. Blondyn niusł w ręce mały bukiecik różyczek z ogrodu rosnącego wokół Akademii Czarodziejek. Gdy już odnalazł właściwe drzwi, wkroczył do środka i od razu skierował się w stronę łóżka, na którym leżała jego przyjaciółka. Wyglądała jakby tylko spała. Obok łóżka stał stolik z wazonikiem. Chłopak włożył do niego kwiaty i usiadł na brzegu posłania:
-Jestem twoim partnerem, ochrona ciebie to mój obowiązek.- rzekł do siebie- Zaopiekuję się nią z własnej woli księciuniu....

***

Giniel galopowała na swoim koniu w stronę zamku. Gdy już tam dotarła, zgrabnie zeskoczyła z rumaka i rozejrzała się po dziedzińcu. Zobaczyła Dolyna opartego o kamienny mur zamku i Donnana ćwiczącego z boku szermierkę:
-Donnan! Walczmy!- krzyknęła, wyciągnęła swój miecz z pochwy i uniosła go do góry. Donnan obejrzał się w jej stronę i w odpowiedzi uniósł swój miecz:
-Zgoda! Ale tym razem to ja cię pokonam!- odkrzyknął.
-Akurat!- Giniel podbiegła do chłopaka, po czym zamachnęła się bronią z głośnym okrzykiem bojowym. Walczyła z determinacją. Dolyn przyglądał się im z zazdrością. Od dawna podobała mu się Giniel, ale nigdy nie miał z nią takiego kontaktu, jak jego brat. Spojrzał w stronę zamkowego ogrodu. Zauważył wśród rosnących tam róż księcia Sentii, Cornela. Rozmawiał tam z Mirielle. Dolyn był zdziwiony jego wyrazem twarzy. Cornel się uśmiechał. Wyglądał na odprężonego, spokojnego, a może i na szczęśliwego? „Dziwne” stwierdził chłopak w myślach „Ostatnio ciągle chodził ponury i wykończony, a teraz jest zupełnie inaczej. Może udaje?”
Giniel i Donnan dalej walczyli, więc Dolyn cicho ulotnił się z tego miejsca i skierował się w stronę ogrodu. Ukrył się w krzakach, niedaleko Mirielle i Cornela:
-To dla ciebie- rzekł książę i z uśmiechem podał dziewczynie ogromną białą różę- Pasuje do twoich oczu- stwierdził.
-Dziękuję- odparła Mirielle, po czym włożyła kwiat we włosy.
-Przyjdziesz tez jutro?- spytał Cornel.
-Oczywiscie.
-Dziękuję. Miło się z tobą rozmawiało. Czuje, że mnie rozumiesz.
-Tak, ja też tak czuję.
-W takim razie, do zobaczenia jutro.- Cornel skłonił się lekko i odszedł, a zachodzące słońce oblało wtedy cały zamek.



*KONIEC ROZDZIAŁU*

I kolejny rozdział za mną. Bardzo się cieszę z moich osiągnięć. Jeszcze nigdy w życiu moim całym nie napisałam tak długiego opowiadania. Gdyby ktoś mi powiedział np rok temu, że coś takiego stworzę to moja reakcja byłaby taka: ŻARTUJESZ?!
Przyznam, że ciężko mi się utrzymać przy jednym temacie chociaż przez np dwa rozdziały jakiegoś opowiadania. Zazwyczaj rzucam je po bardzo krótkim czasie i zaczynam zupełnie nowe, o czymś innym, co w ogóle nie nawiązuje do poprzedniego, ale Czarodziejka jest wyjątkiem. Oczywiście coraz bardziej zbliża się koniec tegoż opowiadania, ale zamierzam napisać jego kontynuację, więc nie ma co się martwić. Ale to wszystko plany na przyszłość, więc przestanę paplać.
Na dzisiaj to tyle, żegnam was i jeszcze tylko informuję, że odc 25 jest w trakcie tworzenia i jak w końcu się za siebie wezmę i siądę do pisania, to go skończę.
PA!

Ginamore :)

4 komentarze:

  1. Kuńcz ten nowy odcinek jak najszybciej, czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, dobrze Cię rozumiem, też nie umiem skończyć tego co zaczęłam, jesli chodzi o opowiadania.
    Więc tym bardziej możesz być z siebie dumna, że po pierwsze wciąż piszesz to opowiadanie,a po drugie wychodzi Ci to naprawdę dobrze!
    Czekam na kolejna część^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje opowiadania też są dobre, powiedziałabym, że świetne!
      Szkoda, że przestałaś pisać, chciałabym znów poczytać coś twojego :)

      Usuń
  3. świetne :D pisz szybciutko, bo nie moge sie doczekać następnego rozdziału ^^ oby Audrey szybko się obudziła :D
    Zapraszam również ponownie do siebie, zwłaszcza, że ostatnio zrobiłam dużo zmian i teraz bedzie zupełnie inaczej :D Zachęcam również do zaobserwowania :*
    http://przetrwajmrok.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń